niedziela, 20 stycznia 2013

~3~


Who are you?
You're looking like a stranger

            Obracam w dłoniach starą  książkę i otwieram delikatnie, przeczesując pożółkłe stronnice w poszukiwaniu karty książki. Kiedy trafiam na właściwe miejsce, kartkę przytrzymując palcem wskazującym i środkowym, wyciągam to, czego szukałem. Szybkim ruchem spinam ją z identyfikatorem członkini biblioteki i uśmiecham się do niej ciepło.
            - Proszę bardzo - mówię, podając jej lekturę. Wyciąga po nią dłoń, a kiedy nasze palce stykają się przypadkiem, natychmiast oblewa się szkarłatnym rumieńcem. Chowa ją pospiesznie do torby i zerka na mnie raz jeszcze.
            Ma około siedemnastu lat, burzę czarnych loków okalających jej twarz i zielone oczy. Płoszy się za każdym razem, gdy na nią spojrzę. Tarmosi w dłoniach reklamówkę, kierując się do wyjścia.
            - Dziękuję, dowidzenia - rzucam jeszcze i opieram się dłońmi o blat biurka. Dziewczę trzaska niechcący drzwiami i odpowiada mi cisza. Spoglądam przez witrynę, jak pędzi chodnikiem, potykając się o własne nogi.
            Dziwna osoba, doprawdy. Może uznałbym ją za uroczą, gdyby inne osoby jej płci interesowałyby mnie chociaż minimalnie.
            Zaciskam usta i spoglądam na swoje dłonie. Wstyd się przyznać, ale rzeczywiście ogarnia mnie to dziwaczne uczucie pustki, kiedy w pobliżu nie ma Harry'ego. Jakbym chciał odezwać się do kogoś, ale nie mam do kogo, mimo faktu, że wcale nie rozmawiamy wiele. Zamykam oczy, chcąc zablokować te myśli, bo fakt, że jestem znudzony wpływa na logiczne myślenie. Koncentruję się, próbując skupić się na czymś, poza osobliwym urokiem, jaki wydziela mój nieobecny współpracownik.
            Nastają ciche kroki i kiedy obracam się, dostrzegam Nicka, który przechadza się po bibliotece, zaglądając w jakieś papiery i nerwowo marszcząc czoło. W drugiej dłoni trzyma telefon i za każdym razem, gdy na niego spogląda odnoszę wrażenie, jakby chciał rzucić nim o ścianę. Ze wstrętem odkłada kartki na stół i opada na krzesło naprzeciw mnie, chowając twarz w dłoniach.
            Dotykam jego ramienia.
- Wszystko w porządku? - pytam cicho, bojąc się, że zaraz wybuchnie. Powoli podnosi oczy, a ja wśród płynnego brązu złączonego z domieszką zieleni dostrzegam niepewność i udręczenie.
            - Właśnie odebrałem skargę klienta - mówi - Tomas znów przyszedł do pracy pijany.
Spoglądam na niego oszołomiony.
- Przeglądałem właśnie papiery i wychodzi na to, że nie mam dla niego zastępcy. Od jutra będę musiał przenieść tam Harry'ego.
            Na wspomnienie o chłopaku, natychmiast wyobrażam sobie jego oblicze. Od włosów, poprzez kontury twarzy, tors, nogi aż po krańce stóp. W mej wyobraźni stoi przede mną jak żywy. Czy mógłby zostać mi odebrany?
            Czuję jak krew odpływa mi z twarzy, i narasta panika. Mętlik w mej głowie kumuluje się, ucisk w żołądku pogłębia. Znów widzę przed oczyma znajomy obraz - siebie samego. Siebie samego samotnego wśród stosów książek. Nie zdawałem sobie sprawy z obecności tego uczucia, dopóki nie poznałem jak kusząca może być obecność drugiej osoby.
- Nie rób tego - szepnąłem cichutko i rozpaczliwie, bardziej sam do siebie, a niżeli do niego.
            Spogląda na mnie gwałtownie. Odgarnia włosy z czoła i spogląda na mnie przenikliwie.
- Co powiedziałeś? - pyta, mrużąc oczy.
            Przełykam ślinę i mrugam nerwowo, czując gorące łzy pod powiekami. Biorę kawałek owsianego ciasteczka ze stolika i wzruszam ramionami. Za wszelką cenę próbuję dodać swej wypowiedzi jak największej nonszalancji.
- Mam na myśli - zaczynam, odgryzając kawałek - że biblioteka rozrosła się już na tyle, że sam nie dam sobie rady. Sam zresztą widziałeś, ilu dzisiaj przyszło czytelników. Z ledwością nadążałem w wydawaniu książek, a inni niecierpliwili się już w kolejce. To stanowisko - wskazuję palcem biurko stojące naprzeciw mojego - nie może pozostać puste.
            Patrzy na mnie jeszcze przez chwilę, próbując wyczytać cokolwiek z mojej twarzy. Nick jest inteligentny. Czasem nawet za bardzo. Kręci więc głową, nie dając się zwieść moim słowom.
- Louis, dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, żeby tu został?
            Wpycham sobie do ust kolejne ciasteczko, dając sobie trochę czasu do namysłu nad odpowiedzią. Jednak kiedy zaczynam formować jakąś myśl, kręci głową.
- Wiesz co? Nie odpowiadaj. Po prostu nic nie mów - wstaje i pokonuje dzielącą nas odległość. Kiedy już jego twarz znajduje się kilkanaście centymetrów od mojej, dostrzegam lekkie zmarszczki, pojawiające się na jego czole, kiedy się denerwuje. W oczach lśni determinacja i pewność siebie. Przelotny smutek wyparowuje tak nagle, jak tylko się pojawił.
            I nagle dociera do mnie prawda.
            To był sprawdzian. I właśnie go oblałem. Przypadkowo zupełnie obnażyłem się przed szefem, ukazując mu pewną zależność od jego chłopaka, która narodziła się we mnie bez mojej zgody.
            - Widzę więcej, niż myślisz - syczy jadowitym głosem - Jeżeli mi go zabierzesz, pożegnasz się z tą pracą bardzo szybko.
            Potrząsam głową.
- Zabiorę? A czy Harry to zabawka? Nie. Ale i nie musisz się obawiać, Nick. Nie mam zamiaru odebrać ci twojego chłopaka.
             Strach wdziera się niczym wielka, głodna bestia we wszystkie moje stawy i każdy cal skóry. Mięśnie rozluźniają się, jakby już nigdy miały się nie napiąć. Odrywa palce od mojego nadgarstka. Przyglądając się czerwonym śladom na przegubie, zdaję sobie sprawę jak mocno mnie trzymał. Zaciskam zęby, żeby nie jęknąć żałośnie.
            Przymykam na chwilę oczy i zdaję sobie sprawę, czego tak naprawdę się lękam. Lękam się utraty Harry'ego.
            Widzę na jego twarzy obrzydzenie. Czuję się nagi, osaczony. Czyta ze mnie jak z otwartej księgi, a ja mu na to pozwalam. Lustruje mnie wzrokiem, tworząc w głowie obrzydliwe dla siebie obrazy.
            Zależy mi. To fakt. Zależy, choć nie powinno. Jednak wściekłość Grimmy'ego jest w pewnym sensie nieuzasadniona. Harry trochę ze mną flirtował, ale przecież nic nie zaszło. Może jestem idiotą, ale na pewno nie jestem na tyle głupi, by pozwalać na cokolwiek chłopakowi szefa. Potrzebuję pracy i potrzebuję pieniędzy. Nie mogę tego zaprzepaścić. Harry i ja czasem po prostu trochę rozmawiamy, a ja z każdą chwilą dostrzegam w nim innego człowieka. Powierzchownie wydaje się być pewny siebie i nonszalancki, ale w głębi to czuły i szarmancki chłopak, prawda? Nie sądzę, że dla mnie byłby w stanie zostawić Nicka. Nie potrafiłby patrzeć na jego cierpienie.
            - Zostanie tu - mówi, a mnie zalewa fala ulgi - a ty lepiej poszukaj kogoś na zastępstwo za Tomasa. A teraz skocz się dla mnie po kawę.
            Kiwam głową i wdziewam na siebie kurtkę, gorączkowo zapinając guziki. Nagle, zatrzymuję się wpół kroku, a w mojej głowie rodzi się genialna myśl.
- Mój kumpel jest bezrobotny. Myślę, że poradziłby sobie w tej pracy doskonale! - wypalam, obserwując reakcję szefa. Pociera chwilę brodę kciukiem oraz palcem wskazującym. Po chwili wydaje lekkie skinienie głowy, co odbieram jako przyzwolenie. Zapisuję więc na kartce prędko numer Niall'a i jego nazwisko. Bierze ją w dłoń, odczytuje napis i zerknąwszy na mnie po raz ostatni, odchodzi, wyciągając z kieszeni telefon komórkowy.
            Ciepłą dłonią dotykam chłodnej, drewnianej klamki. Moja ręka ślizga się po wytartej strukturze, gdy naciskam ją. Uchylam drzwi, a lekki wiatr bucha prosto na mą twarz, mierzwiąc mi włosy. Kosmyki wyginają się w różne strony. Przygładzam je dłonią i wdycham czyste powietrze nosem.
            Mróz powoli ustępuje miejsca wiośnie. Nie szczypie już w nos, nie wdziera się pod kołnierzyk, nie szuka schronienia pod ubraniem. Najwyższa pora. Ludzie zrzucają rękawiczki i zimowe czapki, z nadzieją wypatrując wiosny, naszej najsuchszej pory roku. Śnieg, mimo że pojawia się w Anglii tak rzadko, już dawno znudził się, jak i znudził się biały puch, przykrywający firmament przez całą dobę. Spoglądamy w niebo, doszukując się błękitnych płatów i wypatrując promieni słońca.
            Zamykanie drzwi przerywa mi cichy, choć zirytowany głos przełożonego:
- Spraw, by dawny Louis wrócił. Louis zakochany w książkach, a nie w moim chłopaku.
            Zwężam usta w wąską linię i wychodzę, nie odwracając się nawet w jego kierunku.

* * *
   Zakochany? Nie. Zdecydowanie nie. Zauroczony - to lepsze słowo. Niemal każdego dnia przychodzę do pracy, rozbieram się, siadam przy biurku i spoglądam w okno. I patrzę, oczekując jego nadejścia. Oczekując chwili, w której przekroczy próg, otrzepie włosy z unoszącej się w powietrzu wilgoci i uśmiechnie się do mnie zawadiacko. Zasiądzie przy biurku na przeciwko, a ja, pogrążony w lekturze, będę udawał, że jego wzrok pali niczym rozżarzone łuczywo.
            Ale to nie jest miłość.
            Chłodne powietrze chłosta moje policzki i szczypie krańce moich uszu, przypominając mi, że wiosna, mimo wszystko jeszcze się nie zaczęła. Moja czapka jest upchana w kieszeni mojego płaszcza. Przeglądam wzrokiem ulicę i schodzę ze schodków biblioteki, starając się wyglądać tak nonszalancko, jak wyglądam.
            Drepczę, aż docieram do wyludnionego przejścia dla pieszych i zatrzymuję się, momentalnie olśniony jasnym pomarańczem słońca przebijającego poprzez grubą warstwę chmur. Miasto jest puste, ludzie są w pracy. Gałęzie drzew pozostają nagie, lekko szarawe Ten surowy krajobraz wydaje się oddalony o lata świetlne od małej, ciepłej biblioteki, z jej pocieszającymi zapachami sygnalizującymi łatwą codzienność. Od miejsca, do którego powinienem należeć. Gdzie powinienem chcieć być. Do miejsca, które zawsze uważałem za swój dom, do książek, które służyły mi jako przyjaciółki. Mój szef potrafił walczyć o swoje. Kiedy mu na czymś zależało, pozostawał nieugięty, aż tego nie osiągnął. Martwi mnie fakt, że to mnie uznał jako przeszkodę w drodze do szczęścia.
            Praca ciągle pozostaje najważniejszym aspektem mojego życia, więc nie pozwolę sobie na jej utratę. Powinienem przestać zwracać uwagę na wszelkie wdzięki, jakie roztaczał wokół siebie Styles. Powinienem. Ale czy będę w stanie?
            Czas pokaże.
            Kupuję Espresso dla Nicka i Latte dla siebie, jak za dawnych czasów, gdy, jako przyjaciele siadywaliśmy wspólnie i oprawialiśmy nowo zakupione książki w przezroczystą folię.
            Płacę drobnymi monetami i uśmiecham się do sprzedawcy. Odwracam się na pięcie i pozostawiam budkę z kawą w tyle, za sobą.
            Moje myśli szybko zostają przerwane przez dźwięk drewnianych obcasów stukających o chodnik. Zapach drogich perfum dosięgnął mnie sekundę zanim podnoszę oczy, by ujrzeć Harry'ego Stylesa, zderzającego się ze mną przypadkiem.
            Wylewam trochę kawy i klnę pod nosem, wycierając zabrudzony but o kupkę śniegu. Chłopak rzuca krótkie: "przepraszam" i już ma zamiar mnie wyminąć, gdy przypadkiem, szmaragdowe spojrzenie pada na moją twarz i zdaje sobie sprawę, na kogo właśnie wpadł. Wyraz jego twarzy zmienia się natychmiast. Z lekkiego zdenerwowania i trwogi przechodzi momentalnie w szeroki, promienny uśmiech.
            - Louis!
- Chory w łóżku, co? - mój głos jest lodowaty. Zbijam go z tropu. Bada przez chwilę wyraz mojej twarzy. Otwiera usta, chcąc coś powiedzieć, ale widząc mój upór, zaraz je zamyka.   
              Po chwili uśmiecha się do mnie czule, w jakiś sposób zmniejszając wielkość mojego gniewu.
- Okłamujesz swojego chłopaka.
            Patrzy na mnie jeszcze przez chwilę, a kiedy odzywa się, jego głos brzmi niesamowicie ostro:
- Wiesz, to nie jest chyba twoja sprawa.
            Otwieram szeroko oczy. To rzeczywiście nie moja sprawa, ale czuję się, jakby chłopak spoliczkował mnie. Kiwam głową, chociaż cząstka mnie ciągle ma nadzieję, że wcale tego nie powiedział.
            Następuje krótka cisza, która daje mi wystarczająco dużo czasu, by zauważyć konsternację w jego głosie, która daje mi wyraźnie do zrozumienia, że mimo rzędu zębów, które tak pilnie cały czas prezentuje, nie jest zadowolony z faktu, że mnie spotkał. Wiem coś, czego nie wie Nick - już po raz drugi. Przyłapałem go na oszustwie, a teraz wyjawienie prawdy zależy już tylko od mojej woli.
            - Zrozumiałem - rzucam i obracam się na pięcie. Stawiam długie i pewne kroki, a wewnątrz mnie syczy furia. Nie wiedzieć czemu, zachowuję się jak zraniona nastolatka. Patrzę pod nogi, starając się uparcie ignorować Harry'ego, który próbuje mnie dogonić, wołając moje imię.
- Louis, zaczekaj! - jęczy.
            Przystaję tak nagle, że chłopak po raz kolejny zderza się ze mną, tym razem od tyłu. Wylewam kolejną porcję kawy, która parzy moje dłonie.
- Daj, potrzymam - słyszę jego ochrypły głos, gdy zjawia się tuż przede mną. Obserwuję go nieufnie, by po chwili przekazać mu kubeczki. Dłonie za bardzo mnie pieką. Wyciągam chusteczkę higieniczną z kieszeni płaszcza i wycieram nią ręce, a następnie kubeczki z kawą. Kiedy to czynię, moje palce na moment ocierają się o dłonie Curly'ego, które okazują się być wyjątkowo zimne. Zamieram na chwilę i podnoszę wzrok, co w tej samej chwili czyni i on. Wpatrujemy się w siebie wzajemnie przez kilka sekund. Samo jego spojrzenie dosłownie mnie paraliżuje.
            Moja broda drga w dół na dźwięk jego głosu, który dostatecznie dobrze wyrywa mnie z narastającego obłędu.
- Nie mów nic Nickowi, proszę.
- N-nie wiem, czy to zrobię - jąkam się.
            Dostrzegam, jak nozdrza chłopaka rozszerzają się, a brwi ściągają bliżej oczu, ale nic nie mówi - już wie, że kłamię.
            Nie byłbym w stanie naskarżyć na niego, choć to byłoby mi na pewno na rękę, bo zasiałoby ziarenko zwątpienia w ich związek.
            Zabieram kawę i wymijam go.
            Nie odzywa się, ale to jest w porządku. W kółko i w kółko zastanawiam się, dlaczego ta rozmowa wydawała się taka niezręczna i czemu to, co chcę wiedzieć, nie zostało wypowiedziane. Powinienem był wyperswadować u niego przeprosiny. Ale jednocześnie, za co miałby przepraszać?
            Wzdycham ciężko.
            Powracam do biblioteki, co ogłasza dźwięk dzwonka, który odzywa się w momencie, w którym otwieram drzwi.
- Wylałeś - oświadcza szef rozbawionym tonem. Cała jego złość wyparowała.
- Przepraszam. Jakiś kretyn wpadł na mnie na ulicy - odpowiadam, usilnie akcentując trzecie słowo.
            Przez witrynę dostrzegam jeszcze Harry'ego, który posławszy mi ostatnie, błagalne spojrzenie, znika w tłumie.

* * *
            Uśmiecham się do stosów książek, leżących na wystawie. Setki tysięcy stron, które nigdy nie były odwracane, czekając na mnie. Półki z ciepłego, jasnego drewna, wyłożone grzbietami każdego koloru. Polecane tytuły ułożone na nich, błyszczące okładki odbijające światło w moją stronę.
            Przekręcam mosiężny kluczyk. Kiedy przełożony znów musiał wyjść wcześniej i zostałem sam, znów poczułem się jak w domu. Samotność nie była odczuwalna tak bardzo i mógłbym trwać tak przez całą wieczność.
            Ale teraz dzień pracy kończy się i mogę wrócić do domu.
- Lou.
            Jego głos jest miękki. Nie muszę odwracać się, by wiedzieć, kto za mną stoi. Czuję trzepotanie w klatce piersiowej.
- Lou, przepraszam, że tak cię potraktowałem. Przyszedłem tu, żeby zaprosić cię na wieczór. Usiądziemy gdzieś spokojnie i wszystko ci wytłumaczę. Naprawdę. Odpowiem na każde twoje pytanie - słowa wypływają potokiem z jego ust.
            Odwracam się ku niemu. Kiwam głową.
- To znaczy, że się zgadzasz? - nadzieja, z jaką przemawia jest jak miód dla uszu.
            Ponownie kiwam głową, a on obdarza mnie najpiękniejszym ze wszystkich uśmiechów. Pospiesznie wsuwa dłoń pod moje ramię.
- A teraz pójdziemy na ciastko, zgoda? Zgłodniałem.
            I po prostu prowadzi mnie do cukierni, a ja nie opieram się, chociaż wiem, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
            A kiedy przechodzimy przez ulicę w miejscu niedozwolonym i rozglądam się, by sprawdzić, czy aby nie jedzie żaden samochód, dostrzegam go.
            Jest tam.
            Oparty o latarnię, z dłońmi w kieszeniach patrzy na mnie ciemnooki chłopak z przystanku. A jego wzrok wywierca dziurę w moim brzuchu.

_________________
Cześć, promyczki! Wiem, wiem, wiem, długo mnie nie było, przepraszam. Ale miałam tyle roboty w szkole, że nie wyrabiałam. Ledwo znalazłam chwilę, żeby rozdział wrzucić. Kolejne dni też nie przedstawiają się zbyt dobrze, więc nie bardzo wiem, kiedy dodam rozdział czwarty. Ale pojawi się!
Pozdrawiam cieplutko!

21 komentarzy:

  1. super wyszedl. oj, ten Loczek..
    pozostaje mi czekac na nowy. fajnie, ze wrzucilas :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog czekał dobre kilkanaście dni w moich zakładkach, zanim zabrałam się za czytanie. I cholera, nie żałuję! Ale po kolei. Ostrzegam, że mój komentarz może wyjść trochę chaotycznie. Jestem przeziębiona więc ciężko myślę. :) Nie pamiętam jak trafiłam na twojego bloga, ale urzekł mnie prześliczny szablon i dlatego postanowiłam zostać na dłużej.
    Zacznijmy od ogólnej fabuły., Tak, tak. Lubię sobie analizowac opowiadania, więc wybacz mi to! :) Kocham książki i klimat jaki panuje w bibliotece, dlatego bardzo spodobał mi się twój pomysł! Czuć taki klimat, naprawdę niesamowite! No i Larry. Powiem szczerze, że Shipperką nie jestem. Są mi totalnie obojętni, ale lubię czytać opowiadania o nich. ♥
    Wszystkie zaległe rozdziały pochłonęłam bardzo szybko i wielkiego plusa miałaś na samym początku u mnie, za piosenkę przewodnią. Uwielbiam ten utwór The Cab!
    Podoba mi się ten mroczny, kryminalny wątek w tym opowiadaniu. Uwielbiam takie! *,* Zabójstwa, morderstwa, akcje, broń i te sprawy. Moje klimaty. Sama chciałabym kiedyś napisać opowiadanie tego typu.
    Najnowszy rozdział był świetny! Boska scena jak Lou i Harry się spotykają, a Tommo rozlewa kawę. Ech, czuć tą chemię między nimi! Harry jako badass i morderca? Wow! ;o
    Uwielbiam~Uwielbiam to opowiadanie, które urzekło mnie od pierwszej linijki! Masz ogromny talent. W wolnej chwili poczytam sobie twoje ukończone opowiadania. :)
    Czekam na następny rozdział i możesz być pewna, że zdobyłaś nową, oddaną czytelniczkę. xx

    PS. Mogłabym zaprosić cię do mnie na prolog opowiadania z Niallem? Może ci się spodoba! Z góry bardzo dziękuję. :)
    http://negatyw-szczescia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Więcej Larry'ego, więcej Larry'ego! :D Bo ta chemia między nimi jest tak widoczna... Trochę nieciekawie, że Nick już wie, ale zobaczymy, co jeszcze wymyślisz. Straaasznie podobają mi się opisy! :)

    - B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział był totalnym zaskoczeniem. Skąd Nick mógł wiedzieć, że Louis'owi podoba się Harry? Uznajmy, że jest inteligentny i spostrzegawczy, ale no bez przesady :D
    Po ostatnim rozdziale Harry trochę mnie przeraża. Może dlatego, że planuje śmierć Lou?
    Jeśli się nie obrazisz, wskarzę też kilka rzeczy, które raczej nie powinny wystąpić :D

    "Spogląda na mnie gwałtownie. Odgarnia włosy z czoła i spogląda na mnie przenikliwie." - powtórzyłaś "spogląda"

    "A teraz skocz się dla mnie po kawę." - bez "się"

    "starając się wyglądać tak nonszalancko, jak wyglądam." - zamiast tego pierwszego "wyglądać", chyba powinno być "zachować" lub coś w tym rodzaju...?

    "Bada przez chwilę wyraz44 mojej twarzy." - bez czwórek xD

    "Następuje krótka cisza, która daje mi wystarczająco dużo czasu, by zauważyć konsternację w jego głosie, która daje mi wyraźnie do zrozumienia, że mimo rzędu zębów, które tak pilnie cały czas prezentuje, nie jest zadowolony z faktu, że mnie spotkał." - trzy razy powtórzyłaś "która, które".

    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam, Asuria :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. się dałam tam specjalnie - to język potoczny.
      skąd Nick to wszystko wie dowiemy się w przyszłym tozdziale.
      wyglądać zostało wstawione naumyślnie.
      czwórki poprawię.
      dziękuję :)

      Usuń
  5. Ja pierdyle. Dlaczego lektury nie są takie ciekawe? Wtedy każdą bym przeczytała.
    Po prostu nhJxdcscxhnxd *le ślinotok*
    Jesteś genialna, wiesz? Jesteś moim guru :D

    Jestem Twoim fanem namber łan! xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że w tym opowiadaniu, prędzej czy później ktoś, kogoś zabije. Ale to tylko moje przypuszczenia.

    Uwielbiam twoje opowiadania! Jesteś naprawdę bardzo zdolna.;)


    Zapraszam do mnie. http://lookingformylouis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. UHHH Bernie, co z tego, że tak długo cię nie było skoro wróciłaś z tak niesamowitym rozdziałem. Szkoła najważniejsza, a to co piszesz jest tak wspaniałe, że warto na to czekać.

    Jak zwykle trochę tajemniczo. Raczej bardzo trochę ;) Aż nie wiem co napisać!
    Jestem strasznie ciekawa tej rozmowy Lou i Harry'ego ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ughh.... wróciłaś, a to najważniejsze . i zaserwowałaś nam naprawdę cudowny rozdział ! kocham Twoją twórczość ! ;)
    [http://slowa-nic-nie-znacza.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten rozdział czytałam już wcześniej, ale nie mogłam go skomentować - wady przeglądania blogów poprzez telefon. Mimo to postanowiłam wrócić tu by napisać kilka ciepłych słów. Chcę zacząć od tego, że ten blog jest jedyny w swoim rodzaju. Nigdy nie czytałam podobnego. Ma bardzo oryginalną fabułę i dobrze wykreowane postacie. Każdy rozdział jest dla mnie wielką zagadką, którą chcę odkryć jak najszybciej, więc gdy tylko widzę nową część przygód Lou, Harr'ego i poniekąd również Zayna, od razu biorę się do czytania. ...
    Już nie mogę doczekać się kolejnej części. Jestem ciekawa jak Lou zareaguje na widok przypatrującego się mu Zayna i jak potoczą się losy głównych bohaterów.
    :D

    Caroline. @between_silence

    OdpowiedzUsuń
  10. Boze. Umarlam. Znowu. Jestes dla mnie jak gatha Christy! Nie pamietam czy mowilam, jesli tak to sie powtorze, osoboscie nie przepadam za kryminałami ;) zdarza sie owszem, ale nie zbyt, acz to zalezy. Jednak b lubie czytac agathe christy! A Ty jestes taka druga Agathe Chrsity! Swietnie piszesz [to nie zadna nowa wadomosc dla Ciebie ode mnie], swietnie wszystko przedstawiasz i kreujesz i kocham Twoje opowiadanie! Dlaczego Agatha Christy? Bo piszesz kryminał, znaczy cos z namiastka, a to nie dla mnie. chyba ze postanwoisz stworzyc cos na kształt horroru mdycznego. Jedna tez druga agatha christy.. Hm. Szczerze, to przypuszczam, ze gdybys napisała najbradziej nierzeczywiste fantazy i gdyby było dla mnie zachecajace kupiłabym to! Co do rozdziału to jak juz wspomniałam. Umarłam. U-wiel-biam. Jak powiedziałam po prologu, to jest po porstu obledne. Chciałabym zeby było jeszcze wiecej takich perełek niz znalazłam dotychczas. =) I żeby ci wszyscy autorzy nie poprzestali pisac.niewazne gdzie, wazne by tego nie marnowali =) Jednak musze powiedziec ze rozdział troche mnie rozczarował. Nie , ze cos zrobiłas zle. Skad! Po prostu małe przeskoczenie faktów, nieco nierozbudowane zdania... Ale wszystko po kolei.

    OdpowiedzUsuń
  11. pozytywne aspekty: Akcja. Akcja i jeszcze raz akcja. O mamuniu, doskonały przebieg wydarzen, wszystko wspaniale uporzadkowane, płynne przejscia i wszystko cudownie :3 sprawiasz ze czytelnik , no dobra, ze JA, dostrzegam tu drugie dno. hhaha albo czwarte jakby to powiedział moj kumpel. Poniewaz to co wgl piszesz jest takie ... intrygujace, inspirujace, zastanawiające. tworzysz cos tak, ze sie zastanawiałam. zaczynam rozkładac bohaterów na czynniki pierwsze pod wzgledem psychologicznym Genialne. Tworzysz czysto-literacko ^^ Wiesz, czytasz ksiazke i widzisz. O tak!Ponadto uwypuklanie czegos kursywa. takie specjalne zaznaczenie, absolutnie wskazane i genialne! z nagetywnych rzeczy to to ze czasem wystepuja u Ciebie powtórzenia typu "znów" i tak jak wczesniej ktos Ci zwrocil uwage. Niezbyt to przeszkadza, ale staraj sie ile wlezie zeby tego nie robic a jak juz to b rzadko. nie mowie tego złoslwie, po prostu jesli nie robisz powtorzen Twoj jezyk staje sie jeszcze bardziej bogatszy ^^ tego moze tak nie czuc, ale z drugiej strony jest to takie fajne kiedy nie musisz sie za wiele zastanawiac jak nazwac inaczej jakas rzecz^^i teraz takie cos... ja nie wiem... to jest takie pomiedzy krytyka a pochwala... taki jakby znak zapytania a moze prosba? sugestia? Sama to ocen! mianowicie : jestem zdziiwona ze przy takim dobrym kunszcie nie rozbudowywjesz maksymalnie niektorych fragmentow./myslibohaterow. Moze to brzmi wrednie, ale wczeniej nie rzucilo mi sie to na tyle w oczy^^albo zwyczajnie zapomniałam zapisac....

    OdpowiedzUsuń
  12. Chodzi mi o takie rzeczy jak : " Dziwna osoba, doprawdy. Może uznałbym ją za uroczą, gdyby inne osoby jej płci interesowałyby mnie chociaż minimalnie.". Taką mysl mogłabys o wiele bardziej rozbudowac. Nadac wiecej tajemniczosci czy dramaturgii... takiego zastanowienia. wykorzystac maksimum w tak niewielu słowach^^ + rozbudowa niektorych sytuacji, czy zwykłych opisów. Byc moze jest to umyslne, bo tak czy sie , widzi sie jak czyta, ale czasem jakby czegos brakowało. takie subtelne napomkniecie -nienapomniecie. to jest cos czego brak, moim zdaniem. Nastepna rzecza jest to "się " w "skocz sie po kawe"... itd. wiem, ze to jest jako jezyk potoczny, ale ja tego nie lapie;D szanuje ze to piszesz,w koncu kazdy kto pisze , pisze jak chce i ma przy tym swoje fanberie, ale, na litosc boska, powiedz mi, czemu to ma słuzyc? ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. jak dla mnie to bład ktory az razi takim zdaniu. jak gdyby przypadkiem myszka Ci sie przeslizgneła w ine miejscu w wordzie xD + ostatnia rzecz to to, zebys nie przeskakiwała faktów dotyczacych postaci lub nie nadawała im szczegolnych umiejetnosci. tak jak w przypadku nicka, który nagle ni z tego i owego wiedział, ze harry podoba sie lou. to nie jest złe, skad. ale nieco utrudniło mi czytanie i chwilowe zgubienie sie w tresci^^ I to było takie... wow. skad on wiedział? bo nie przypominam sobie fragmentu w ktorym cos byłoby dowodem, aby nick zaczał tak chocby przypuszczac, a co dopiero myslec i wiedziec! Nie wiem, moze czytałam mało spostzregawczo, bo moze cos pzegapiłam? jesli tak to pwoiedz mi w ktorym fragmencie, bo jesli rzeczywiscie tak jest to przyznam Ci racje :) jednak chwilowo moja rada jest, budowa w przyszlosci, odpowiednich wydarzen, a takze ciagu przycyonwo-skutkowego. jesli wiesz o co mi chodzi^^. ale ogolem to jestem jak zwykle ciekawa i niecierpliwa kontynuacji historii^^nieobecnosc? Czym sie przejmujesz! kazdy ma prawo byc zajety. Poza tym jestes jednym z tych nielicznych "pewników", ktory wszyscy znaja , wiedza ze bedziesz i czekaja cierpliwie, wiec niczym sie nie martw^^ No. i to chyba by było na tyle. przepraszam za taaaaki długi monolog. ale ja tak czasem mam.mam nadzieje ze jeszcze nie masz mnie dosyc xD. ^^ Jesli tego nie lubisz to powiedz, postaram sie ograniczyc:D hihi . Tymczasem koncze, Pozdrawiam i zycze powodzenia z natłokiem w szkole^^ .

    OdpowiedzUsuń
  14. ps. doprawdy nie rozumiem. mam nadzieje ze naprawde nie jest to dizwactwem z mojej strony te takie długaaasne komy ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Oh. Nie ma za co^^ Jesli Cie to nie meczy to bardzo dobrze:D w sprawie opowiadania: No tak. w zasadzie jesli patrzac na to z tej strony, czego juz nie uwzgledniłam, masz racje, zaczynasz cos w tym rozdziale, ale rozwinienicie jest dalej, na co tez powinnam spojrzec bo sama tak robilam. takze masz racje. z tej strony była moja wina, ale ja czasem zapominam o tym, gdyz jest inaczej jak czytasz cos doslownie w kawałkach a jesli w calosci [ksiazka] ^^ i co do zachowania Nicka, tak, rzeczywscie, postac ogolem przewrazliwiona i taka nieco, wydaje sie, niezrownowazona ^^ ale fajna. Boze az nie moge sie doczekac na kolejne czesci. wgl to tak sie zastanowiłam. Chyba jednak nie rzucam tego opowiadania takze cos bede pisac :3 w przyszłym czasie, ale najpierw musze ogarnac wszystko xD i wgl. masz moze GG albo cos w tym stylu? Chciałabym z Toba pogadac tak prywatnie, nie na widoku.. jesli nie masz nic przeciwko ... ^^ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. wróciłaś i to się liczy. piękny rozdział.
    UWIELBIAM WYGLĄD TEGO BLOGA! *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej :) Zostałaś nominowana do nagrody "Versatile Blogger"!. Więcej informacji znajdziesz na naszym blogu: http://1d-imaginy-polska.blogspot.com/p/blog-page_28.html
    :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam, tu nowa czytelniczka :) I wielka już fanka! To co do tej pory napisałaś jest niesamowite, zrobiłaś to w niezwykły sposób, a ja dzięki temu wszystko przechwyciłam dobrze i zinterpretowałam na swój sposób. Wszystko w połączeniu wygląda niezwykle. Zawsze mnie zastanawia, jak bardzo różni się wizja autorki od mojej. I chociaż mnie się wydaje, że widzę to w taki sposób, jak sobie to zaplanowała pisarka, nasze wizualizacje są pewnie zupełnie inne. Ty piszesz tak, że w każdym słowie widzę większy sens i drugie dno. To jest bardzo delikatne i jest też piękne, bo nawet najzwyklejsze sytuacje są bardzo barwne. Czasem mam wrażenie, że czas się zatrzymuje, że ja tam jestem i boję się i cierpię razem z tymi wszystkimi ludźmi, że kocham jak oni, że się angażuje. To jest prawdziwe i szczere.
    Uwielbiam utwory z dreszczem emocji, thillery, akcje, dlatego poza tym, że Harry jest tu magnetyzującą postacią i jest dużo namiętności i przewiduję dużo romansu, to cieszę się, że czytając nowsze rozdziały będę mieć gulę w gardle. Czasem jak czytam, czuję ogień wypalający mnie od środka, czuję rześkie powietrze z nocy pod gwiazdami, czasem coś we mnie, w środku rośnie i czytając to, towarzyszy mi każde z tych uczuć. Niesamowite. Mogę poznać skrawek czyjejś duszy. Pięknie przekazujesz to, co masz w sobie.
    Nie chcę się wypowiadać co do fabuły. Nie teraz, nie na tym etapie. Dlatego czekam na dalszy przebieg akcji. Kolejny rozdział będzie taki emocjonujący! W końcu to będzie bliższe zbliżenie Harry`ego i Louisa :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy nowość? Jestem spragniona Twojej twórczości, twojego stylu i dalszych wydarzeń tego opowiadania!
    Tu Transe, zmieniłam nick :)

    OdpowiedzUsuń
  20. 57 year-old Administrative Assistant IV Tessa Cater, hailing from Kelowna enjoys watching movies like Stargate and Sudoku. Took a trip to Su Nuraxi di Barumini and drives a Ferrari 250 Testa Rossa. Dalej

    OdpowiedzUsuń